LenaBytnar
Administrator
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:28, 11 Mar 2007 Temat postu: "Cierpienia" |
|
|
"Cierpienia"
Z pamiętnika Jego
28 kwietnia
O, Losie! Za co? Za co te wszystkie bóle i cierpienia? Za co te burze, wichry, nawałnice? Za miłość? To jej cena? W takim razie dziękuję, nie chcę. Ach, jaki nieszczęśliwy jest człowiek, który kocha! Takie wielkie ma serce, a takie poranione. Tyle sztyletów sterczy mu z pleców, tylu ludzi patrzy na niego spode łba. Miłość, to najpiękniejsze uczucie, które rozświetla świat i daje nowe życie, niszczy zarazem całą duszę człowieka. Nie ma szans, by była szczęśliwa! Miłość zawsze niesie ze sobą ból. Jak to jest możliwe? Nie wiem… Ale tak się właśnie dzieje! Kocham, czuje ten ogień wewnętrzny, który rozpala mnie. Jestem w stanie zrobić wszystko! Uleczyć każdego chorego, przenosić góry, chodzić po wodzie. Ale tego nie robię, bo ogień ten jest nieujarzmiony! Roznieca pożar i pali wszystko we mnie, wszystkie członki, całą duszę, myśli… Nie umiem już dużej znosić tego cierpienia. Nie mogę nie myśleć o Niej, nie płakać za Nią, nie kochać Jej… I nawet rozum mi nie pomaga. Powiedziałbym nawet, że z nim jeszcze gorzej znosić jest miłość. Nie chcę już tak żyć! A skoro nie umiem inaczej, musze odejść, na zawsze…
1 maja
Widziałem Ją wczoraj wieczorem, kiedy wyszedłem z psami na spacer. Przechadzała się po sadzie i śpiewała. Ach, jaka śliczna jest melodia Jej głosu! Piękniejsza od wszystkich treli ptasich. Piękniejsza od każdej muzyki. Ukryłem się w zagajniku i przyglądałem się Jej z ukrycia. Rozpuściła włosy i usiadła na łące, zrywając kwiaty i plotąc wianek. Była poważna i często przerywała swoją pracę, aby zamyślić się na chwilę. Nie umiałem długo Jej się przyglądać. Z oczu popłynęły mi łzy i pobiegłem nad staw. O, Boże, mój drogi! Podjąłem decyzję. Nic mnie już tu nie trzyma, a sztorm robi się coraz potężniejszy. Już niewiele zostało ze statku, którym płynę. Za mało, żeby dotrzeć do brzegu. Dlatego żegnajcie wszyscy! I nie płaczcie po mnie. Odchodzę tam, gdzie będę szczęśliwy. Uspokajam burzę, która mnie tak zniszczyła. I daję wam jeszcze ostatnią radę: nie kochajcie. Miłość nie umie być szczęśliwa. A człowiek nie umie znieść bólu miłości. Zamknijcie się na to uczucie. Niech zginie w was. Wtedy będziecie mogli żyć długo i szczęśliwie, bez bólu.
Z pamiętnika Jej
1 maja
Matulu! Dziś mija rok, odkąd Go pierwszy raz zobaczyłam. Dziś mija też czwarta rocznica Twojej śmierci. Bardzo nie lubię takich zbiegów okoliczności, wiesz o tym… Wiesz, Jego zaloty osłabły. Już prawie w ogóle Go nie widuję. Czasem tylko w kościele, albo jadąc przez miasto. Ale już nie przychodzi. Już nie przynosi kwiatów. W ogóle, zachowuje się jak chory. Czasem mówi do siebie, albo wyraża się bez ładu i składu. Martwię się o Niego. Bardzo lubiłam z Nim przebywać, a tu taka przykrość. Nudno mi teraz samej tak w domu. Ojciec wyjechał na polowanie, a przyjaciółki zajmują się mężami. Sama nie wiem… może przyjmę Go w końcu? Tak radzi mi babcia. Mówi, że to dobra partia, ale ja tak nie chcę. Nie znam go chyba jeszcze wystarczająco. Miesiąc temu kupowałam Mu prezent na imieniny. Miałam ciężki orzech do zgryzienia, bo nie wiedziałam jakiego koloru obrusy wybrać. Widzisz, nawet nie wiem jakie by Mu spasowały. Ciężko mi, Matulu, bez Ciebie. Pewnie zaraz byś mi pomogła, doradziła. A tak? Muszą sobie sama radzić. Wiesz… Którejś nocy obudziłam się nagle i zamarłam. Wydawało mi się, że stoi przede mną. Teraz wiem, że to była tylko nocna mara, ale miałam o Nim sen. W ogóle, często miewam o nim sny… Nie rozumiem w ogóle dlaczego tak się dzieje. Najgorsze jest jednak, że ciągle mi się wydaje, że czekam na Niego. Wyglądam przez okno na drogę przy każdej okazji, często przechadzam się po sadzie, niedaleko Jego domu, a także łapię się na tym, że myślę o Nim ciągle. Czasem nawet zapominam o całym świecie i pogrążam się w marzeniach. Nie chcę jednak niczego robić pochopnie. Staram się wszystko analizować. Słucham przede wszystkim rozumu, żeby nie zrobić czegoś głupiego. Co powiedzieliby ludzie wtedy? Nie chcę Ci narobić wstydu, Matulu. Rozmawiałam kiedyś z ojcem na Jego temat. Powiedział mi, jak to jest z mężczyznami w tak młodym wieku. Tym bardziej staram się hamować tą lawinę, żeby wszystko dobrze wyszło. Przecież jesteśmy tacy młodzi, mamy tyle czasu.
3 maja
Och, Matulu! Jaka byłam głupia, że tak słuchałam się rozumu! Właśnie wracam z kościoła. Dowiedziałam się od gospodyni, że On popełnił samobójstwo! Znaleziono Go wczoraj rano, z sztyletem w piersi. Jaka jestem teraz nieszczęśliwa! Jak się nienawidzę za wszystko! Za moją powściągliwość, za ten racjonalizm! Matulu, moja kochana! Cóż mam teraz zrobić, co począć? Jak cofnąć czas? Jak życie Mu przywrócić? Nie umiem, nie potrafię. Łzy leją się ciurkiem z moich oczu, które już napuchły od tego. Nie mogę znaleźć sobie miejsca nigdzie, nie mogę zabrać się do żadnej roboty. Ach, ja nieszczęśliwa! Matulu, pomóż mi…
10 maja
Nie wiem dlaczego tak się zachowałam i tak zareagowałam na wieść o Jego śmierci. To było bardzo niemądre, wiem. Byłam wczoraj w kościele. Cały dzień modliłam się za Jego duszę. To za to, że nie poszłam na pogrzeb, nie miałam siły. Babcia już zaczęła szukać mi nowego adoratora. Nie wiem, czy to nie za szybko, ale nic jej nie powiedziałam. Babcia chce mnie pocieszyć, to dlatego. Tak, chodzę smutna, ale już przechodzi, powoli. Ojciec wrócił i też stara się mi pomóc. To dzięki niemu ochłonęłam. Dobrze, że przyjechał tak szybko. Dzięki temu nie zrobiłam niczego głupiego.
14 maja
Matko, jestem wstrząśnięta. Byłam wczoraj na jarmarku i pewna kuma wytykała mnie palcem. Podeszłam do niej i zapytałam grzecznie, o co jej chodzi. Popatrzyła na mnie nienawistnym wzorkiem i powiedziała tylko Jego imię. Nie rozumiem nadal…
16 maja
Matulu, teraz już wiem… Przeczytałam Jego pamiętniki. Jestem bardzo zaskoczona. Nie wiedziałam, że tak sobie myślał. Nie umiem żyć z tą świadomością. Całe miasteczko nazywa mnie sprawczynią tego wszystkiego. Gdybym tylko wiedziała, co czuł, wcześniej! Od razu bym temu zapobiegła, a teraz… Teraz jest tylko jedno wyjście, bo nie umiem żyć ze świadomością, że jestem… morderczynią. Do zobaczenia, Matko!
Lena Bytnar, grudzień 2006
Post został pochwalony 0 razy
|
|